Miesiące spędzone z Józefem były miesiącami bardzo pogodnymi, ale też pełnymi bojaźliwego oczekiwania. Oczekiwanie to miało swoje imię, nazywało się „Jezus”. Było oczekiwaniem przenikniętym radością i drżeniem, które powiększały się z dnia na dzień, w miarę jak we mnie rosło Dziecię. Były to doznania i uczucia, których doświadcza każda kobieta, kiedy czuje w swym łonie ruchy nowego życia, każda kobieta zdolna zdumiewać się, kiedy dokonuje się w niej cud. To, co nosi w sobie, nie jest organicznym dodatkiem, który zaczyna przeszkadzać, albo gorzej – wrogiem zagrażającym jej bezpieczeństwu. Jest tajemnicą, która ma swe oblicze i imię, jest stworzeniem ofiarowanym jej w darze i powierzonym; jest tajemnicą, która przypomina jej najwspanialszą dla każdej kobiety rzeczywistość: miłość.
Miłość stanowi siłę, która mobilizuje wszystkie zasoby kobiecości. Mobilizuje wyobraźnię, w której miłość zawczasu już zarysowuje oblicze owego stworzenia, skrywającego się w ciszy matczynego łona: wyraz jego twarzy, barwę oczu, kształt jego warg, a nawet włosy… Rysunek, który jest ciągle poprawiany, dopóki nie ustąpi miejsca niespodziance. (…).
Ten, który się rozwijał we mnie był niewątpliwie nie tylko stworzeniem; był kimś nieskończenie więcej: moim Stwórcą. Słowa anioła ciągle rozbrzmiewały w moim sercu: „To, co się poczęło w tobie będzie nazwane Synem Najwyższego… Dlatego to, co się narodzi, będzie nazwane Świętym Synem Bożym”.
To Dziecko było moim Stwórcą i mogło zwać mnie „mamą”; byłam Jego stworzeniem, a mogłam Mu mówić „mój Synu”! (…) Światła, które na przemian zapalały się w mojej duszy to: zdumienie, radość, podziw, drżenie, wesele, a niekiedy także lęk… Ale głos anioła nie przestawał mnie uspokajać: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga”. (...).
Każda kobieta może kochać Jezusa uczuciem macierzyńskim, jednak zrodzić Jezusa i mieć Go za Syna może tylko dziewica. Oto dlaczego w dniach oczekiwania przeżywanych z Józefem czułam, że moje serce pełne było uczuć naturalnych dla ludzkiego macierzyństwa i jednocześnie moją duszę przepełniały niewyrażalne uczucia, przychodzące z nieba od Ducha Świętego, dawane mojemu dziewiczemu macierzyństwu.
(fragment z książki ks. Ferdinando Rancana: „Wyznania Matki Bożej. Najświętsza Maryja Panna zwierza się swoim dzieciom”)
Sprawdź również
"Ja chodzę normalnie!"
Przenieśmy się do czasów ortalionowych dresów i muzyki disco polo, czyli lat 90-tych. W 1994 roku na Jasną Górę dotarła...
więcejPani Kazimiera wstała bez kul!
W latach 80-tych ubiegłego wieku miało miejsce cudowne uzdrowienie pani Kazimiery Wiącek z Lublina. Jej historia ukazuje nam, że...
więcejDeski zostawił na Jasnej Górze, a wrócił z pielgrzymką na własnych nogach
Szczególnie niezwykłym i poruszającym wydarzeniem było uzdrowienie Michała Bartosiaka na Jasnej Górze 14 sierpnia 1929 roku. W...
więcej