Szczególnie niezwykłym i poruszającym wydarzeniem było uzdrowienie Michała Bartosiaka na Jasnej Górze 14 sierpnia 1929 roku.
W wieku 43 lat pan Bartosiak wyjechał do Francji, gdzie podjął się pracy. Pewnego lipcowego dnia, gdy był zajęty przy żniwie stało się nieszczęście.
Bartosiak schylił się, by sięgnąć po kosę ze żniwiarki. Negle poczuł silne i bolesne wstrząsy na całym ciele, po czym upadł na ziemię. Okazało się, że doznał paraliżu.
Leczono go nowatorskimi, jak na tamte czasy, sposobami w kilku szpitalach we Francji. Niestety bezskutecznie. Odesłano go w końcu do Polski jako nieuleczalnie chorego.
Można się domyślać, jaki był to dramat dla człowieka, który zajmował się pracą fizyczną, a nagle znalazł się w przytułku dla kalek i starszych ludzi w Gostyninie.
„Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Bartosiak był kaleką od lat dziewięciu. Po pierwsze świadczą o tym papiery, przysłane o nim z Francji; powtóre od 1927 r. pozostaje pod moją opieką, udawać nie mógł tyle czasu, co jest niemożliwe. Czołgał się stale na desce, nogi miał sztywne i zupełnie martwe, kropli krwi trudno było w nich dopatrzyć, czucia żadnego nie miał – można było igłą kłuć, bólu żadnego nie czuł” – pisała siostra zakonna Irena Nestorowiczówna, o czym możemy przeczytać w książce „Cuda i łaski zdziałane za przyczyną Jasnogórskiej Matki Bożej” o. Melchiora Królika.
W roku 1929 Bartosiak zapragnął uczestniczyć w pielgrzymce do Częstochowy z Gostynina. Jednak ani organizator, ani siostra przełożona nie chcieli zgodzić się na jego uczestnictwo, ze względu na jego karygodne zachowanie w ośrodku. Ten jednak upierał się, bo, jak twierdził, przyśniła mu się Matka Boża, która zapewniła, że na Jasnej Górze zostanie uzdrowiony. Był na tyle zdeterminowany, że dostał się na dworzec kolejowy, usiadł na torach i oświadczył, że się stamtąd nie ruszy, póki pielgrzymi nie zabiorą go ze sobą. Nie mieli wyjścia, wzięli go do pociągu.
Był piękny poranek 14 sierpnia. Bartosiak z dworca w Częstochowie doczołgał się na Jasną Górę, na deskach, w 3,5 godziny.
Gdy dotarł do kaplicy Matki Bożej akurat zaczęła się pierwsza Msza św. Ale dopiero podczas drugiej Mszy zaczęło dziać się z nim coś, co na zawsze miało odmienić jego los...
Nagle w kaplicy rozległ się krzyk i płacz ludzi. Zewsząd słychać było pochwały w kierunku miłosierdzia Maryi.
Sparaliżowany człowiek stanął o własnych siłach!
Na własne oczy widzieli, że kaleka, który wcześniej doczołgał się pod obraz na deseczkach, teraz stał bez żadnej pomocy.
Stał się cud! Michał Bartosiak został uzdrowiony!
Fot. Kamienica przy ul. Floriańskiej 14 w Gostyninie, dawny przytułek, w którym mieszkał Michał Bartosiak, źródło: gostynin24.pl
W książce „Cuda i łaski…” czytamy: „Podczas głoszenia misji świętych przed Nawiedzeniem Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej w Gostyninie, w dniach od 12 do 19 września 1976 roku, przez ojców paulinów (o. Edwarda Gąsiora i o. Melchiora Królika), uzdrowienie Michała Bartosiaka zostało potwierdzone przez 53 naocznych świadków, którzy złożyli zeznania, wyrażając gotowość potwierdzenia przysięgą katolicką, iż osobiście widywali go jako kalekę czołgającego się na deskach, a potem widzieli go chodzącego na własnych nogach po powrocie z Jasnej Góry”.
Pan Bartosiak swoje deseczki, na których się czołgał, pozostawił na Jasnej Górze, a do Gostynina wrócił z pielgrzymką na własnych nogach.
Sprawdź również
"Ja chodzę normalnie!"
Przenieśmy się do czasów ortalionowych dresów i muzyki disco polo, czyli lat 90-tych. W 1994 roku na Jasną Górę dotarła...
więcejPani Kazimiera wstała bez kul!
W latach 80-tych ubiegłego wieku miało miejsce cudowne uzdrowienie pani Kazimiery Wiącek z Lublina. Jej historia ukazuje nam, że...
więcejZobacz Matkę Bolesną w jasnogórskim obrazie
Obok "Theotokos", Matka Boga, szczególnym tytułem, który odnajdujemy w jasnogórskim obrazie jest Matka Bolesna. Dlaczego tak jest,...
więcej